Leciałyśmy z Anną samolotem, z Oslo do Londynu. Moja siostra pisała z przyjaciółmi na Messenger'rze, a ja czytałam książkę(,,Dotyk Julii'') i słuchałam muzyki (Hello- Adele). Nagle poczułam wibracje mojego telefonu. Wyjęłam go i zobaczyłam,że dostałam wiadomość na What's upp'ie. Napisała do mnie moja kochana przyjaciółka- Sonata.
- Jak się leci?- zapytała.Jej rodzice nie pozwolili jej jechać z nami(podobno).
-Dobrze, nie narzekam.-brzmiała moja odpowiedź.
- Mnie jest trochę ciasno, ale nie narzekam, również.:)
Coooo?! Ona leci z nami?! Ja nic o tym nie wiem?! Szybko odpowiedziałam.
-Że co?! Ja nic o tym nie wiem?! W jaki sposób ty wogóle się przedostałaś na pokład? A co twoi rodzice wiedzą?!
- Luz blondi. Moi starzy wiedzą,a przedostałam się do samolotu dzięki mocy zamieniania się w zwierzęta. Nie tylko ty zostalaś tak obdarowana przez naszego dobrego przyjaciela, Księżyca.
- Aha. To widzimy się na miejscu. Przyjemnego podróżowania wśród zwierząt i bagaży. :)
- Do zobaczenia, arctic! :)
- Narka, rock!
Schowałam telefon uśmiechając się pod nosem. Nagle usłyszałam, że niedługo podchodzimy do lądowania więc trzeba zapiąć pasy. Zrobiłam jak kazali, a że siedziałam blisko okna podziwiałam widoki.
***************************************************************************************
Stałyśmy na lotnisku z Anią i czekałyśmy na autokar. Przez bardzo zananą angielska mgłę nie mogłam dojrzeć znanych budynków. Pocieszała mnie tylko myśl, że podczas drogi do Liverpool'u, będę mogła coś zobaczyć. Naraz usłyszałam znajomy głos z tyłu.
-Trochę tu czekacie, no nie?
Odwróciłam się gwałtownie, żeby zobaczyć szeroko uśmiechającą Sonatę.(ubraną o tak)
-Sonata!- rzuciłam się jej na szyję.
- Witaj,Arctic( ksywa Elsy).Oj dobra, dobra bo mnie udusisz!- odsunęłam się od niej uśmiechając się za szeroko.
- Nowy styl? Wyskakujemy z krawatów?- zapytała ze śmiechem. W gimnazjum ubierałam się strasznie kujońsko. A wtedy wyglądałam tak:
- Rodzice mi pozwolili. Podoba się?- poruszyłam brwiami.
- Świetne! O hej, Ann.- zwróciła się do mojej siostry.
- Jak, skąd, gdzie, dlaczego?!- krzyknęła Anna.- a poz tym to cześć.
- To zbyt długa historia. Ej to nie nasz autobus?- zapytała wskazując na długi, czerwony, luksusowy autokar.
Annie zajaśniały oczy.
- Nareszcie!Już myślałam, że to się nigdy nie stanie!
- Anno, uspokój się. To tylko autobus- uspokajała Rock ( ksywa Sonaty), z udawaną powagą, co mnie doprowadzało do śmiechu.
- Wiem przecież. Chodźmy już, bo odjedzie.- I wszystkie z bagażami, a my z Rock z gitarami, poszłyśmy do autobusu, gdzie zgromadziła się już dość duża grupa nastolatków i nastolatek takich jak my.
*************************************************************************************
Głupio wyszło bo mało napisałam i nic się nie dzieje. Napiszcie w komach co dostałyście na Mikołajki.
Pozdro!
Sonata Ice